Diabelska Korona
Wejść na Rysy od strony polskiej? Podobno trudniej niż od słowackiej. Dużo łańcuchów. Brzmi groźnie. Damy radę. Tylko, że jakoś tak mało. To może 3 szczyty pow. 2000m jednego dnia? Brzmi fajnie.
Rysy na rozgrzewkę (2503m)
Jest sobota, 3:00 w nocy. Wyruszam do Zakopanego. Trzeba być wcześnie rano, bo zapowiada się ładny letni weekend wakacyjny. Bedzie tłum. Zwykle o 5:00 rano wystarczy być na parkingu, żeby uniknąć tłumu. Tym razem jednak jest już sporo samochodów, a o tej porze to nie są turyści do Morskiego Oka, ale bardziej ambitni. Ruszam biegiem. Wiem, że wyprzedzę zaraz większość. Pewnie koło Wodogrzmotów Mickiewicza będę już sam na trasie. Do biegu podchodze ambitnie – cały czas bieg, bez przechodzenia do marszu. Tymczasem, cały czas mijam turystów. Bedzie ich pewnie setka. To naprawdę sporo. Bedą korki na łańcucach? Na szczęście przed 6 już jestem przy schronisku. Trochę turystów i wspinaczy zaczyna się rozkręcać przy stołach. Jest dość tłoczno jak na tą porę dnia.
Chwila odpoczynku i ruszam na Rysy. Fajnie byłoby pobiec poniżej 1godz 30 min. To taki przyzwoity czas. Mijam znowu turysów, choć już mniej niż od parkingu. Przy grzędzie jest już całkiem luźno. Zakładam rękawiczki i pomijając łańcuchy wspinam się szybko po fajnym terenie skałkowym. Nie ma ekspozycji, więc mozna “lecieć” do góry. Rozpędzony mało nie przeskakuję grani. Tutaj ostrożniej wąskim odcinkiem i potem już tylko końcówka na górę. Jest 7:18. Czas 1 godz 28m.
Kilka zdjęć, szybka wymiana przeżyć z pozostałymi na szczycie, których o tej porze na szczęście jest niewiele, i “jazda” w dół? Dlaczego jazda? Bo na łańcuchach zjeżdża się jak na linie. Wystarczy założyć skórzane rękawiczki i można po prostu sunąć w dół. Trzeba mimo wszystko robić to ostrożnie i trzymać się mocno podczas odchylania do tyłu. Dzięki dobrej technice po kilkunastu minutach można już zasuwać na samych nogach. Oczywiście nie da się tego zrobić w tłumie, więc trzeba się spieszyć przed nadejściem potoku zdobywców najwyższego szczytu Polski. A potok turystów tego pięknego dnia jest obfity.
Zbiegam ostrożnie, a mimo to zaliczam lądowanie na tyłku po poślizgu na luźnych kamieniach. Niedługo potem jestem już przy Czarnym Stawie. Chwila przerwy na posiłek, zdjęcia, napełnienie wody i jazda w górę na kolejny punkt powyżej 2000m. Jest 8:38.
Pod Chłopka (2307m)
Tego szlaku obawiam się najbardziej. Wspinaczka żlebami i rynnami jest dość wymagająca, a łańcuchów brak. Jest tylko kilka klamer w trudnieszych momentach. Do tego dochodzi piękna ekspozycja na Kazalnicy i stromizna, która potrafi wyciągnąć resztki sił w upalny sierpniowy dzień. Na szczęście słońce jeszcze kryje się za wschodnią stroną i jest troche cienia, a po drodze jak zbawienie pojawia się strumień zimnej wody dla ochłody.
O 9:49 oglądam już słowacką stronę Tatr z przełęczy. 1 godz 20min. Znowu chwila przerwy, żeby napawać się widokami i wciągnąć do płuc trochę rozrzedzonego powietrza. Szkoda opuszczać tą urokliwą przełęcz, ale mam jeszcze trochę do przebiegnięcia. Ruszam. Zawsze powtarzam, że łatwiej jest wejść niż zejść. W tym przypadku nie jest inaczej. Każdy krok ostrożnie, bo źle postawiona stopa może skutkować lotem, a aż tak szybko nie chciałbym się znaleźć na dole.
Pokonuje powoli i mozolnie kolejne metry w dół. O bieganiu w tej części nawet nie myślę. Za to jest dużo fajnego technicznego terenu do rozruszania wszystkich mięśni, nie tylko na nogach. O 11:02 jestem z powrotem przy Czarnym Stawie. Niewiele szybciej niż w górę. Tu 800m niżej jest zdecydowanie cieplej. Pomaga zimna woda opuszczająca staw w kierunku Morskiego Oka. Czas na powrót w kierunku schroniska i ostatni etap.
Szpiglasowy Wierch (2172m)
Koło schroniska nad Morskim Okiem masa ludzi i jest gorąco, mimo iż jesteśmy na 1400m n.p.m. W nogach już sporo przewyższenia i nogi już kręcą się wolniej. Zmęczenie daje się we znaki. Trzeba przepchać się do kolejki po colę. Wodę uzupełnię na trasie. W drodze na Szpiglasowy Wierch nie brakuje strumyków. Uciekam od tłumu i ruszam do góry. Tutaj podejście nie jest tak strome jak na Rysy czy Mięguszowiecką Przełęcz, więc można chwilami nawet podbiegać. Droga mija szybko i przyjemnie, bo co chwila można chłodzić się w potokach górskich zimną wodą. Niesamowicie przyjemne uczucie. No i można podziwiać Mnicha, pięknie oświetlonego południowym słońcem.
Do Doliny za Mnichem przybywam dość szybko, ale druga część trasy cały czas w palącym słońcu pozbawia mnie werwy. Wolno, ale cały czas do góry. Trawersy lewo-prawo wydają się nie mieć końca. W końcu widać szczyt i sporą ilość turystów. Odcinek przed przełęczą Szpiglasową jest dość eksponowany i trzeba uważać z rozpędzaniem się. Jeszcze zostaje tylko końcowe podejście na szczyt i o 12:44 melduję się na górze. 1 godz 14 min z Morskiego Oka. Czas nie powala na kolana, ale w końcu mam już 27km w nogach. Powalają za to widoki na Dolinę Pięciu Stawów. Mam ochotę tam pobiec. Może następnym razem.
Nie spieszę się z powrotem. Trzeba wykorzystać moment i napawać się tymi widokami i …helikopterem TOPR w okolicy Świnicy. Zbieg do schroniska jest szybki i przyjemny, choć zaczyna brakować wody. Tym szybciej dobiegam do pierwszego strumyka i spędzam tu chwilę na obfite polewanie się chłodną wodą. Parę strumyków niżej słyszę już gwar turystów i mogę z ulgą zatrzymać zegarek na czasie 7 godz 56 min. To czas znacznie lepszy od zakładanych 9 godzin. Trudno powstrzymać emocje bo udało się osiągnąć cel, a osiąganie wyznaczonych celów motywuje do dalszego działania.
Diabelska Korona – bo na taką nazwę zasługuje profil tej trasy – pozostanie na długo w pamięci.
Podsumowanie:
Parking – Morskie Oko: 7,6km, czas 46min (najkrótsza droga bez przechodzenia do marszu)
Diabelska Korona (Morskie Oko – Rysy – Czarny Staw – Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem – Morskie Oko – Szpiglasowy Wierch – Morskie Oko): 25km, czas 7 godz 56 min.
Morskie Oko – Parking (asfaltem): 8,29km, czas 46 min
Sumarycznie całość: 41km, 9 godz 28 min (10 godz z dodatkowymi przerwami)
Wg znaków turystycznych do pokonania tej trasy potrzebne jest ok. 22 godz (nie licząc przerw).
2 thoughts on “Diabelska Korona”
ciekawa trasa Adam i dość szybko zrobiona, gratulacje i zazdroszcze 🙂
Takiej trasy na zawodach się nie znajdzie 🙂 Takie tylko ze mną 😉